11-10-2020 22:50
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-10-2020 22:53 przez Karol Medycejski.)
https://forum.dreamland.net.pl/viewtopic...6291#86291
W Dreamlandzie trwa debata nad zmianą ustroju. Kolejna już w krótkim czasie. Przejrzałem ją za was, żebyście wy już nie musieli - na razie strasznie pierdololo, jedyny konkret to sam projekt, którego jednak nie będę oceniał, bo nawet mi się nie chce. Natomiast komentarze, tradycyjnie ta bardziej smakowita i soczysta część każdej debaty parlamentarnej, to w tym wypadku wyłącznie pomruki niezadowolenia. I to raczej takie niemrawe, jak na warunki lokalne przystało. A więc tym razem to raczej suche badyle, niźli jędrna kiełbaska. A niezadowolenie ma tam wiele obliczy. Jest niezadowolenie z treści projektu, niezadowolenie z formy projektu, niezadowolenie, że projekt w ogóle wniesiono (a nie, Alfred jeszcze nie zabrał głosu), niezadowolenie z dotychczasowego prawa, niezadowolenie z Alfreda i jego prawa, niezadowolenie z obecnego króla i jego polityki, niezadowolenie z co poniektórych obywateli, bułki, wędliny itp.
Właściwie, zastanawiam się, czy projekt wniesiono po to, by realnie coś poprawić, czy tylko, aby wywołać nową debatę i sobie ponarzekać, nastukać posty i podkręcić licznik. Czy chociaż sam projektodawca wierzy w to, że nowa konstytucja może poprawić nienajlepszą jednak kondycję Dreamlandu? Ja osobiście w to nie wierzę. I to nie tylko dlatego, że jestem mirkiem małej wiary, ale dlatego, że patrząc na całkowicie zantagonizowaną grupkę v-weteranów (dziadów?), która obecnie tworzy to państwo, nie da się spodziewać po nich nic konstruktywnego, tj. jako takiego konsensusu prawnego i, przede wszystkim, społeczno-politycznego, który przetrwałby dłuższą próbę czasu.
W Dreamlandzie trwa debata nad zmianą ustroju. Kolejna już w krótkim czasie. Przejrzałem ją za was, żebyście wy już nie musieli - na razie strasznie pierdololo, jedyny konkret to sam projekt, którego jednak nie będę oceniał, bo nawet mi się nie chce. Natomiast komentarze, tradycyjnie ta bardziej smakowita i soczysta część każdej debaty parlamentarnej, to w tym wypadku wyłącznie pomruki niezadowolenia. I to raczej takie niemrawe, jak na warunki lokalne przystało. A więc tym razem to raczej suche badyle, niźli jędrna kiełbaska. A niezadowolenie ma tam wiele obliczy. Jest niezadowolenie z treści projektu, niezadowolenie z formy projektu, niezadowolenie, że projekt w ogóle wniesiono (a nie, Alfred jeszcze nie zabrał głosu), niezadowolenie z dotychczasowego prawa, niezadowolenie z Alfreda i jego prawa, niezadowolenie z obecnego króla i jego polityki, niezadowolenie z co poniektórych obywateli, bułki, wędliny itp.
Właściwie, zastanawiam się, czy projekt wniesiono po to, by realnie coś poprawić, czy tylko, aby wywołać nową debatę i sobie ponarzekać, nastukać posty i podkręcić licznik. Czy chociaż sam projektodawca wierzy w to, że nowa konstytucja może poprawić nienajlepszą jednak kondycję Dreamlandu? Ja osobiście w to nie wierzę. I to nie tylko dlatego, że jestem mirkiem małej wiary, ale dlatego, że patrząc na całkowicie zantagonizowaną grupkę v-weteranów (dziadów?), która obecnie tworzy to państwo, nie da się spodziewać po nich nic konstruktywnego, tj. jako takiego konsensusu prawnego i, przede wszystkim, społeczno-politycznego, który przetrwałby dłuższą próbę czasu.